rano przeprawiamy sie przez rzeke i idziemy w strone miasta. po drodze zaczepiaja nas kolesie i proponuja, ze zawioza nas na skuterach do bankomatu za 20000. po dlugich targach zgodzilismy sie ale za 10000.. w bankomacie Mati wybral pieniadze i postanowilismy, ze do granicy pojedziemy z naszymi kierowcami za 30000...
przyjemna jazda, wiatr we wlosach i te sprawy;P
na granicy jak zwykle kierowcy chcieli wiecej kasy, ale nie z nami te sztuczki....
po godzinie lazenia od stanowiska do stanowiska i wypelnianiu papierkow (a nawet placeniu za kazda pieczatke!!!!) dostalismy wize za 1000thb.... przeszlismy i wykupilismy bilet do Siem Reap za 25$....
no i zostalo mi juz tylko 4$;((
dluga jazda, a ja nic nie jadlem od wczorajszej kolacji o 18:00;(( zjadlem dopiero na przystanku... wyszlo na to, ze nie jadlem 23godziny!!!!
na miejsce dojechalismy po polnocy... jedna przesiadka niewiadomo gdzie, ale zapamietam z tej przesiadki super slodkiego ananasa;)) nie to co w Polsce!! mniam;P