z Songkhli ruszylismy w kierunku portu Pak Bara, z ktorego mielismy poplynac na wyspy... zatrzymalismy sie w Satun i jak sie okazalo zupelnie nie potrzebnie. zmarnowalismy tam tylko czas i pieniadze wydane na hotel... jedyna pozyteczna rzecz jaka tam zrobilismy to zakup prowiantu na wyspy. mielismy tam zostac kolo tygodnia i wiedzielismy, ze na wyspach bedzie wszystko drogie. nie chcielismy powtorzyc bledu jak na KO TAO wiec zaopatrzylismy sie w puszki z makrela i sardynkami w sosie pomidorowym... niezbyt wyszukane ale tanie i pozywne;))
Ten jedyny dzien w Satun w wiekszosci przesiedzialem w pokoju i czytalem sobie ksiazke;)) wieczorem wyszlismy na kolacje (oczywiscie ryz z kurczakiem;P) i troche polazilismy po miescie... po powrocie do z kolacji zagralismy w karty i spac..