Geoblog.pl    marekhalina    Podróże    jak najwiecej i najtaniej;)))    "PINK RESORT"
Zwiń mapę
2009
17
gru

"PINK RESORT"

 
Tajlandia
Tajlandia, Ko Lipe
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12449 km
 
rano zwinelismy manatki i poszlismy na druga strone wyspy do resortu, ktory wczoraj Mati znalazl.. straszny upal... w 2min cali spoceni i mokrzy... pot kapal z mojego nosa jak z nie dokreconego kranu... 25 min marszu i doszlismy na miejsce. nie ma recepcji, ale jakis miejscowy chlop poszedl gdziec w glab resortu i po chwili wraca z jakas kobieta.. mowimy ze chcemy sie tu rozbic. nie ma problemu;)) placimy 100thb i rozbijamy namiot w cieniu drzew na ktorych zostal zawieszony hamak. tak wiec mamy nawet swoj hamak;D LUKSUS;P
wylozylem sie na hamaku i znowu zaglebilem w swiecie ksiazki... Mati poszedl szukac bambusa... wpadl na pomysl ze zrobi sobie oscien i bedzie polowal na ryby... chyba za duzo razy ogladal "niebianska plaze";))) tak czy siak ja czytalem a on po znalezieniu odpowiedniego bambusa strugal swoj oscien... po mniej wiecej 2 godzinach skonczyl. ja zaznaczylem strone na ktorej skonczylem czytac i razem poszlismy nurkowac. po tej stronie jest duzo lepiej.. wiecej miejsc do nurkowania, wiecej ryb, raf i wszystkiego wszystkiego... mati zawziecie usilowal cos upolowac. ten czlowiek latwo sie nie poddaje ale tym razem musial pogodzic sie z porazka. ryby sa zbyt szybkie;( jedyne co mogl upolowac to plaszczka... po 1,5 godz. dal sobie spokoj i poszlismy poszukac czegos taniego do zjedzenia i po wode... postanowilismy ze jeden posilek dziennie bedziemy jesc cos innego niz nasze puszki... znalezlismy ryz z kurczakiem za 60thb... jadalismy tam codziennie do koca naszego pobytu... okazalo sie na tej wyspie jest sporo Polakow... najwiecej chyba Wlochow i Niemcow ale spory procent turystow stanowia Polacy. w budkach z ksiazkami znajdujemy nawet wydania w naszym ojczystym jezyku...
wieczorem plaza staje sie szersza a to za sprawa odplywu... przed kazda restauracyjka rozstawiane sa dodatkowe stoliki i wszedzie zapalaja swieczki i takie male ogniska w wykopanych wczesniej dolkach... wszystko to tworzy niesamowita scenerie, wrecz wymarzona dla zakochanych, ktorych tutaj nie brakuje. co chwile mijamy jakies przytulone pary spaceryjace po plazy;))
w niektorych miejscach sa pokazy ognia... jedno z takich miejsc znajduje sie 10m od naszego namiotu wiec mamy okazje ogladadac takie show co wieczor.. pokazowi towarzyszy utwor Red Hot Chili Peppers "Snow (Hey O)" puszczany z plyty. cudowny widok jak dwoch mezczyzn porusza sie w rytm tej piosenki i wymalowuja w powietrzu rozne obrazy ogniem;))) jeden krecil kijem, ktory po obu stronach byl zakonczony jak pochodnia.. podpalone konce kija i goscie wyczynia cuda machajac nim. drugi zas ma dwa sznurki ktore na koncu maja kulki ognia... ajjj tez bym chcial tak jak oni...
zawsze po pokazie doroslych dzieci probowaly swoich sil i musze powiedziec ze byly w tym naprawde dobre...
pierwszy dzien dobiega konca i siadamy sobie na plazy i obserwujemy niebo. zbiera sie na burze. widzimy blyski piorunow gdzies w oddali na morzu.

nastepnego dnia dokonczylem czytac ksiazke...
"Ciekawe co terz bede robil???"
namowilem Matiego zeby pokopal ze mna pilke. po 20 min. zaczela go bolec noga wiec koniec grania. wzielem oscien i poszedlem polowac. niestety ryby sa za szybkie;(
Mati w tym czasie wykupil lot z Singapuru do Darwin na 5 lutego co oznacza ze w styczniu nasze drogi sie rozejda... zostalo mi malo pieniedzy wiec musze szybciej ewakuowac sie do Australii zeby cos zarobic i podreperowac swoj budzet. po obiedzie zaczelo padac wiec ucielismy sobie drzemke w namiocie...
kolejne 2 dni minely nam beztrosko i tak samo...czas tutaj dluzy sie w nieskonczonosc... wskazowki zegara sa tutaj takie leniwe... a nam wcale to nie przeszkadza;)) nurkujemy, opalamy sie... ogolnie relaksujemy sie. taki urlop;P
wiemy ze w Polsce jest -14stopni a u nas 30stopni w cieniu...
postanowilismy ze na swieta wrocimy do Songkhli i piszemy sms-a do Nicky w tej sprawie. mielismy od niej zaproszenie i chcielismy je wykorzystac..
nie doczekalismy sie odpowiedzi;(
ja opalilem sie jak nigdy;)) caly brazowy;P
podczas nurkowania znalazlem 2piekne muszelki;)) i ku mojemu zdziwieniu w jednej muszelce cos sobie zylo... troche podobne do kraba, ale nie krab.. wiec co????
nazwalem to STWOREK;) stworek mieszka sobie w muszli ktora znajdziea w miare jak rosnie opuszcza muszle i szuka wiekszej i tak caly czas... do krabow na plazy juz sie przyzwyczailem i uwazam je za cos zupelnie normalnego...
jednego dnia kiedy szedlem kupic wode zobaczylem ludzi grajacych w siatke. przystanalem popatrzec i po 10min. zaprosili mnie do gry. cudownie bylo sobie pograc. kazdy z innego panstwa wiec ciezko bylo sie dogadac. nawet po angielsku... jednak podczas gry slowa nie sa potrzebne i to mi sie podobalo, ze chociaz kazdy byl z innego kraju to laczyla nas gra i rozumielismy sie bez slow;)))
21.12. kupilismy bilety powrotne do Pak Bara... jutro opuszczamy wyspe...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (14)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
marekhalina
marek wozniak
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 95 wpisów95 18 komentarzy18 316 zdjęć316 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
07.07.2014 - 14.08.2014
 
 
05.11.2009 - 09.01.2010
 
 
05.10.2008 - 24.10.2008