rano tuz po 9 wyszlismy na miasto zalatwic swoje sprawy. ja pojechalem do Hat Yai, a Mati na zakupy na rynek...
WHat Yai siedzialem do 13godz... zabukowalem bilet do Darwin za 188$AUS (6000THB).. troche duza prowizje sciagneli, ale nie mialem wyboru. wolnych miejsc coraz mniej zostawalo.... ostatecznie wykupilem ten bilet 2 stycznia o 21:55... czyli zdaze odpoczac troche po "szampanskiej zabawie" w Kuala Lumpur... wyszedlem z tego biura troszke niezadowolony, ale przynajmniej juz nie musialem sie martwic o ten wyjazd...
wrociwszy do Songkhli odrazu udalem sie na rynek i tez kupilem potrzebne mi produkty do zrobienia jakiegos jedzonka. przechadzajac sie po rynku niespodziewanie natrfilem na proce, na ktora Mati tak dlugo polowal. kupilem ja i prezent juz mam z glowy;)))
w GH odrazu wzialem sie do przygotowania jajek z masa z przegotowanych zoltek i z drobno posiekanym szczypiorkiem. dodatkowo pokroilem w plasterki pomidora i ogorki, ktore ulozulem na talerzu i udekorowalem cebula i szczypiorkiem... wszystko z ledwoscia zmiescilem do lodowki poniewaz Mati nie proznowal kiedy mnie nie bylo i zapchal lodowke mielonymi, nozkami kurczaka i surowka;) dodatkowo obral ziemniaki ktore tylko czekaly az je ugotujemy...
czekalismy tak sobie na pierwsza gwiazdke az okolo 17 lunal deszcz... padal ze 20min. i troszeczke zepsul nam plan;( mielismy zamiar kolacje Wigilijna zjesc w ogrodzie wlascicieli... niestety bylo za mokro wiec rozstawilismy stol na ganku... okolo 18:30 wszystko bylo gotowe i czekalismy az wszyscy zasiada do stolu. nie bylo nas duzo. ja, Mati, jakis Wloch, gospodarze i ich dzieci... po dluzszej chwili wszyscy zajeli miejsca i zaczeli sobie nakladac. jednak zanim wszyscy sobie nalozyli wiekszosc juz zaczela jesc, a wiec nie bedzie zadnej modlitwy, dzielenia sie oplatkiem ani zadnych tradycyjnych rytualow;(( po prostu smacznego i tyle...
wreszcie zjedlismy polskie jedzonko. moze nie jest to wigilijne danie, ale w tych warunkach to bez znaczenia. zjedlismy po mielonym z ziemniakami i surowka.. dodatkowo te jajeczka i kurczak;)) napchalem sie jak nigdy..
pozniej wszyscy sie rozeszli i zostalismy sami.. puscilismy sobie koledy i tak sluchalismy z pol godziny. niestety nie poczulem tego nastroju co zawsze w Polsce na swieta.
poszlismy na neya na na skypa i tak do 23 siedzielismy....
i to nasza Wigilia....