jestem w Australii!!! na lotnisku sprawdzono mnie bardzo dokladnie. nawet przyczepili sie do fajki ktora kupilem w Tajlandii i wypytywali sie do czego ona mi sluzy... z lotniska udalem sie przed siebie... po godzinie marszu napotkalem sklep i postanowilem kupic cos do jedzenia. zrobilem zakupy i niewiele mi zostalo pieniedzy... nie bede dokladnie opisywal tego co mnie spotkalo w Australii bo za duzo opowiadania. w skrocie powiem ze pracy nie dostalem, kasa sie skonczyla, okradli mnie i musialem sie stamtad ewakuowac. pomogl mi Mati i jego brat ktory zabukowal bilet powrotny do Polski...na lotnisku w Darwin utknalbym gdyby nie mily Australijczyk ktory kupil mi bilet z singapuru doKL bo inaczej obsluga lotniska nie puscilaby mnie do singapuru bez dowodu ze opuszcze ten kraj.... bardzo glupia sytuacja az robi mi sie nie dobrze na samo wspomnienie. Mati odebral mnie w Singapurze. nie wygladalem najlepiej, ale jak mialem wygladac... caly czas w jednych ciuchach, nie mylem sie od 4dni( no chyba ze deszcze mam liczyc to mialem prysznic codziennie;P) i glodny... porozmawialismy, poszlismy cos zjesc a pozniej ja na samolot a Mati do hostelu... lot mily i przyjemny